wtorek, 1 stycznia 2013

Rozdział 6



- Pan Cole? – spytał mężczyzna mundurze policjanta

- Tak. Co się dzieje? – spytał lekko zdenerwowany

- Godzinę temu pewien mężczyzna próbował włamać się do Pana domu, na szczęście dla Pana akurat jechaliśmy tędy i przyłapaliśmy złodzieja na gorącym uczynku. – powiedział

Ashley i Cheryl stali i wpatrywali się ze zdziwionymi minami w policjanta.

-Ale już wszystko w porządku, złodziej nie zdążył niczego wynieść z Pana posiadłości, w porę zareagowaliśmy i zapewne teraz siedzi i składa zeznania na komisariacie. Proszę tylko, żeby Pan, może być jutro podjechał na komisariat i podpisał jedno zaświadczenie.

- Oczywiście, będę po południu. Bardzo dziękuję.

- Dobrze, nie będę Państwu już zabierał więcej wieczoru, dobrej nocy – dodał po czym wsiadł do auta i odjechał.

Cheryl i Ashley weszli do mieszkania. Ogarnęli się troszkę i położyli spać. Momentalnie oboje zasnęli.

*kilka dni później*

Drugi rok studiów rozpoczęty, kontynuacja nauki języka francuskiego i włoskiego. Cheryl znalazła ofertę w gazecie nauki języków obcych, do wyboru były chyba wszystkie języki świata. Nie wiele myśląc młoda dziewczyna zapisała się na zajęcia dodatkowe. Wybrała niemiecki, hiszpański i polski. Co prawda hiszpańskiego miała uczyć się z Ceskiem, ale pomyślała, że to będzie dobry krok na przód. Mówiąc narzeczonemu o swoich nowych planach spotkała się ze sprzeciwem z jego strony.

- Co zgłupiałaś? Mało Ci czasu wolnego? – miał pretensję

- Przestań! To moja przyszłość! Zobaczysz! A ja wszystko sobie ułożę… - broniła się

- Jak tam chcesz, twoja sprawa, nie będę Cię ograniczał.. -  ustąpił w końcu

Mijały kolejne dni, miesiące, a Cheryl radziła sobie całkiem nie źle. Studia – same pochwały, nauka dodatkowych języków idzie jej całkiem, całkiem chociaż nie tak jak przypuszczała, z Girls Aloud wydała kolejną płytę i dwie DVD. A co do czasu spędzonego z przyjaciółmi...też szło jej dobrze, z Ashem na miasto wychodzili regularnie, a z Vi spotykała się raz góra dwa razy w miesiącu, ale to nie była tylko jej wina, Vici zaczęła pracę, dalej chodząc na studia więc jej też nie było łatwo, poza tym poznała kogoś, kogoś z kim jest jej bardzo dobrze, ktoś kto o nią dba i cieszy się każdą chwilą z nią spędzoną.

- Wyglądasz na przemęczoną. Może odpuścisz trochę? – spytał z troską piłkarz

- Nie! Nie Ash! Nie odpuszę, nie teraz w ogóle! Ja nie odpuszczam! Gdyby odpuściła sobie cokolwiek w życiu nie doszłabym tu gdzie jestem. Jak sobie coś założę to dążę do tego i nie odpuszczam, więc zamiast mi przeszkadzać mógłbyś mnie wspierać! – odpowiedziała stanowczo

- Ale małą przerwę możesz chyba sobie zrobić? – uśmiechnął się łobuzersko

Dziewczyna poruszała brwiami, chłopak pokiwał głowo twierdząco, po chwili szedł już z piosenkarką na rękach w stronę sypialni. Zeszli razem na kolację.      Potem Cheryl usiadła jeszcze na chwilę do książek, chłopak usiadł obok niej i kartkował kolejne książki.

- Pomógł bym Ci gdybym umiał… ale wybacz, znam tylko jakieś urywki z francuskiego – i zaczął popis swych umiejętności. Dziewczyna zaczęła się śmiać

- Hhahhaha. Dobrze Ci idzie znasz podstawy, ale akcent, hahahhaha, nie!

- Dobra! Nie powiem Ci nic więcej po francusku! – powiedział obrażony

- Hhahhaha. Nie no… mów  ja Cię słucham! Hhahaah – pocałowała piłkarza w policzek

Ten odwdzięczył jej się tym samym obejmując ją w tali.

- Dobra! Na dzisiaj koniec, tak? Daj mi to dokończyć. Chce już iść spać!

- Ok… ja idę się myć. Będę na Ciebie czekał – uśmiechnął się wchodząc po schodach

„Boże! Co za człowiek…. Hhahahah Mój Ashley Cole. …..” – myślała Brytyjka, kontynuując naukę. – „Koniec! Nareszcie! Te dodatkowe zajęcia są straszne…”

Cheryl weszła do sypialni, a tam zastała widok śpiącego już Cole.

 - Fajnie na mnie czekasz… - powiedziała sama do siebie nakrywając się kołudrą

- Oczywiście, że czekam! Przecież obiecałem…. – nagle słyszy głos przyszłego męża

 Odwróciła się w jego stronę i ujrzała jego piękne oczy. Uśmiechnęła się, a on się zaśmiał. Nic więcej nie mówili, Cheryl wtuliła się w piłkarza i razem usnęli.

*Tydzień później*

- Kotku…! Co z tym ślubem?! Musimy ustalić jakąś datę i zacząć wszystko załatwiać!!! – Cole zaczął się drzeć na cały dom

- Zaraz! Czekaj! Zejdę na dół! – odkrzyknęła mu dziewczyna

- Ok, więc… - powiedziała siadając na kanapie w salonie

-  Kiedy ślub? – powiedział prosto z mostu

- Hmmm…. maj lub czerwiec – odpowiedziała

- No to czerwiec, już po sezonie, co ty na to?

- Dobra. Którego?

- Ty wybierasz!  

- Dobrze, ale muszę teraz wybrać? Chciałabym się jeszcze zastanowić…. – mówiła

- Okej, ale musisz mi powiedzieć do końca listopada, trzeba zarezerwować termin

- Obiecuje. – uśmiechnęła się

- No…. i…… chyba możesz zacząć szukać sukni…. – mówił niepewnie

- Hhahaah na to czekałam! – mówiła śmiejąc się

Wieczorem wyszli razem do restauracji na jakąś kolację. Potem szli ciemną uliczką niedaleko parku, wracając do domu rozmawiali o przyszłości. Po powrocie do domu położyli się spać, jutro czekał ich ciężki dzień – Cheryl: Studia i spotkanie z dziewczynami w studio – Ashley: Trening i przygotowanie psychiczne przed meczem, który miał być następnego dnia.
______________________________________________

Myślałam, że zdąże coś dodać jeszcze w 2012r., ale niestety się nie udało :/ Przy okazji składam Wam najserdeczniejsze życzenia z okazji nowego roku 2013, co prawda trochę spóźnione...
Wracając do opowiadania - Co sądzicie? Czekam na komentarze z waszą opinią :)
Nie mam pojęcia, kiedy pojawi się nowy rozdział, po prostu musicie być cierpliwi :P
Pozdrowienia,